Ponad miesiąc temu Dziennik Gazety Prawnej informował, że po zamknięciu kilkunastu chińskich fabryk wytwarzających substancje czynne używane do leków, również w Polsce pojawią się problemy.
Trzeba wiedzieć, że prawie 80% substancji czynnych wykorzystywanych do produkcji leków pochodzi właśnie z Azji i wiele firm farmaceutycznych opiera się przede wszystkim na chińskich produktach.
Zamknięcie tamtejszych fabryk wiąże się nie tylko z brakiem dostępności wielu leków, ale również ze znacznym podwyższeniem cen tych, które nadal są dostępne w aptekach. Co więcej, w aptekach brakuje już nie tylko drogich i oryginalnych farmaceutyków, ale też leków powszechnie przepisywanych pacjentom.
Jak pisze Gazeta Prawna, o zagrożeniu bezpieczeństwa lekowego, alarmowały już wiele lat temu polskie firmy farmaceutyczne, oczekując na wdrożenie mechanizmu wsparcia produkcji leków. Takie działanie pozwoliłoby na zachowanie ciągłości dostaw leków, a także zapewniłoby bezpieczeństwo pacjentom.
Pomimo tego, że koszty wytwarzania leków w Chinach są niższe niż u nas, to jednak ich produkcja w Polsce byłaby opłacalna, ponieważ: „dostarczamy dodatkową wartość, gwarantujemy ciągłość dostaw wysokiej jakości produktów, oraz wzrost polskiego PKB, miejsca pracy, poprawę bilansu handlu zagranicznego”, czytamy na portalu GP.
Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii opracowało projekt wsparcia rozwoju przemysłu farmaceutycznego w Polsce, jednak został on odrzucony przez ministra Łukasza Szumowskiego. Wszystko wskazuje na to, że w najbliższej kadencji Sejmu decyzja ta się nie zmieni. Ministerstwo Zdrowia tłumaczy się brakiem środków finansowych, a także brakiem wytycznych ze strony odpowiedzialnych za gospodarkę resortów.
Tej sytuacja winni są też urzędnicy Unii Europejskiej, którzy pozwolili na uzależnienie się od hinduskich i chińskich producentów leków, a to jest bardzo niebezpieczne.
Nie zdajemy sobie sprawy z tego, że polskie leki zazwyczaj wcale nie są takie polskie, a chińskie! Tak jak wspomnieliśmy wyżej, niespełna 80 procent leków sprzedawanych w Polsce ma w sobie substancję czynną, pochodzącą z chińskich fabryk, a Europejczycy decydują jedynie o kształcie czy smaku tabletki.
Chińska produkcja substancji czynnej stosowanej w medykamentach jest dwukrotnie tańsza niż w Polsce, dlatego można mieć obawy, że jej jakość również pozostawia wiele do życzenia.
„Zdaniem ekspertów nie można wykluczyć, że zamknięcie chińskich fabryk to efekt nie dbałości o środowisko, lecz odkrytych zanieczyszczeń przy produkcji, o których Chińczycy postanowili nie informować”, pisze Gazeta Prawna.
Profesor Zbigniew Fijałek podkreśla w rozmowie z GZ, że w wielu chińskich fabrykach nie stosuje się wysokich standardów podczas produkcji wspomnianej substancji czynnej, dlatego występują zanieczyszczenia. Co więcej, europejscy producenci leków wolą nie ponosić dodatkowych kosztów i nie sprawdzają produktów, które otrzymują z Chin, dlatego tak naprawdę nikt nie może wiedzieć, co znajduje się w lekarstwach. O tym, że przynajmniej raz w każdym miesiącu wybucha afera związana z zanieczyszczeniami substancji czynnej, bądź zaniedbaniami podczas produkcji – informuje GP Maximilian Piekut.